Kiedyś opowiadałem dzieciakom podczas obozów pewną bajkę z serii bajek terapeutycznych. Bajka jak to bajka, banalna fabuła z morałem i wskazaniem na to, że niekoniecznie musimy wszyscy kopać się po kostkach.
W pewnym miasteczku, żyli szczęśliwi ludzie. Każdy z nich od urodzenia miał swój woreczek z Ciepłym i Puchatym. Trzymali te woreczki zawsze przy sobie i dzielili się Ciepłym i Puchatym przy każdej możliwej okazji. Matki dawały dzieciom, sąsiedzi sobie nawzajem, a nawet groźny szef w pracy często wyciągał swój woreczek i rozdawał Ciepłe i Puchate swoim pracownikom. I byłoby tak zawsze gdyby nie to, że do miasteczka wprowadziła się zła Wiedźma.
Wiedźma zarabiała na życie sprzedawaniem ziół i leczeniem chorób. Szybko jednak okazało się, że w miasteczku, ludzie żyją dłużej i chorują dużo rzadziej niż gdziekolwiek na świecie. Wiedźmie nie podobało się to bardzo. Wymyśliła sposób na to aby zapewnić sobie godziwy zarobek. Zaczęła rozpuszczać plotki o tym, że Ciepłe i Puchate niebawem się skończy. Wystraszyli się ludzie i schowali swoje woreczki do szafy oszczędzając Ciepłe i Puchate do Naprawdę Ważnych Okazji. Z twarzy zniknął uśmiech w miasteczku zagościł pesymizm i pojawiły się choroby. Wiedźmie to jednak nie wystarczyło, ponieważ ludzie chcieli się nadal dzielić, zaczęła rozdawać swoim pacjentom woreczki z Zimnym i Kolczastym. Ludzie zaczęli rozdawać sobie Zimne i Kolczaste z nowych woreczków i wkrótce w miasteczku zagościła zawiść, złość i morderstwo. Źle zaczęło się dziać… Tylko wiedźma zacierała ręce i liczyła zyski ze sprzedaży wymyślnych mikstur.
I trwałoby tak pewnie do dziś, ale na szczęście jak to w życiu bywa nikt nie upilnował dzieciaków. Wścibskie maluchy myszkując w szafach rodziców odnalazły swoje woreczki z Ciepłym i Puchatym i zaczęły się nim dzielić na podwórku. Szybko zauważyły jakie to przyjemne i nie rezygnowały z ciągłego dzielenia. Kiedy dorośli zauważyli co robią dzieciaki, wpierw przerazili się bardzo, że Ciepłe i Puchate nie wystarczy im na całe życie, ale szybko zauważyli, że w woreczkach wcale nie ubywa Ciepłego i Puchatego, a wręcz przeciwnie im więcej ktoś się nim dzielił tym więcej go przybywało. Wieść o tym rozniosła się szybko po okolicy, Ludzie wyrzucili Zimne i Kolczaste i wypędzili złą wiedźmę z miasteczka. Od tej pory wszystko wróciło tam do normy. Matki dają Ciepłe i Puchate swoim dzieciom, sąsiedzi sobie nawzajem i nawet przypadkowi ludzie na ulicy często wymieniają się swoim Ciepłym i Puchatym.
A Ty? Gdzie masz swój woreczek?
Czemu o tym Wam piszę? Nie bez powodu. Rozmawiałem z kimś w nocy, kto uświadomił mi, jak wielkie mam szczęście i jak fantastyczny fenomen tkwi w Smelly Cat. Ktoś powiedział mi, że podczas kiedy polski Sl staje się ostatnio nieco bezbarwny i nużący tu można spotkać jeszcze tych, którym się chce. I chyba mam kosmiczne szczęście. Ostatnio strasznie mi Ciepło i Puchato. Mam to o czym zawsze w SL marzyłem. Mam kochanych fantastycznych ludzi wokół, którzy bez żadnych warunków, przymusu, bez namawiania po prostu są. Mam Smelly Cat najbardziej moje miejsce ze wszystkich simów w ogromnym Slowym świecie. Mam swojego bluesa, który towarzyszy mi niemal każdego wieczoru. Smelly żyje – są w nim ludzie, niemal zawsze kiedy wchodzę można z kimś porozmawiać, pośmiać się. Tuż za ścianą mam cudowną Cytrynową Krainę ze wspaniałymi ludźmi i mnóstwem ciepła, które bije nawet z Cytrynkowego pikselowego ogniska. Nawet kiedy coś nie wychodzi nie ma tragedii. Kiedy w sobotę nagle okazało się, że odwołana została audycja Cytrynki, w ciągu dwóch godzin udało nam się zorganizować Bajeczny Wieczór i rewelacyjną imprezę w stylu lat 80-tych, w Smelly Cat. Czyż można chcieć więcej? Wiem na kim mogę się oprzeć, komu zaufać i kto akceptuje mnie całego dokładnie takiego jakim jestem. Przegoniłem koszmary i widma z przeszłości. Wyrzuciłem swój woreczek z Zimnym i Kolczastym. I jest już dobrze. Tak jak powinno być.
Dziękuję Wam wszystkim. Za każde dobre słowo i wsparcie. Za to że Jesteście i że nie dajecie się okłamać Wiedźmie, że Ciepłe i Puchate musi się skończyć. Nie musi :*.