Mam dziwne i zupełnie nieodparte wrażenie, że tej nocy Lilka była wszędzie… Audycję kończyłem około północy z kotem siedzącym mi na prawym ramieniu, tyłem do słuchaczy (bo czemu by nie). Oplułem mikrofon ze śmiechu. Poza tym okazało, się, że Lilka to idealny kot dla radiowca! Kiedy zaczynałem mówić znudzona szła na kocyk metr ode mnie. Kiedy włączałem muzykę kot pojawiał się na biurku odsuwając mikrofon i domagając się głaskania. No ideał :D. A noc? Zasnęła obok mnie, potem chyba byłem dla niej zbyt głośny (często śnią mi się motocykle, które idealnie przez sen naśladuję ponoć) więc przeniosła się na koc pod stołem na półce. A potem słyszałem ją wszędzie. O 4:17 oznajmiła, że dość spania na dziś i chętnie coś przekąsiłaby, co skwitowałem krótkim „Chyba kpisz” i próbowałem odwrócić się na trzeci bok – podejrzewając, że jeśli dam się terrorystce zaszantażować to każda moja noc skończy się o podobnej porze. Wytrzymałem do 6:30 kurczowo przysypiając z kotem miauczącym, bez sekundy przerwy (jak ona oddycha?!?) na parapecie ;). Kiedy w końcu wstałem i nałożyłem jej jedzenie – ta oczywiście strzeliła koncertowego focha i poszła spać na okno w łazience… Wstała chwilkę temu i zjadła ze smakiem śniadanie a teraz robi obchód i sprawdza czy jakoś da się stąd urwać. Chyba się dogadamy 😀 Oczywiście jeśli odpowiednio dostosuję się do jej trybu życia 😛