Łezka w oku się kręci… Wakacje 1993 spędziłem w trasie. Wsiadłem w pociąg w czerwcu, wysiadłem z niego pod koniec sierpnia. W kieszeni miałem zaledwie kilka złociszy, na plecach plecak, zwijkę, namiot i koniecznie gitarę. Starego polskiego Defila, zdeptanego i wyremontowanego nie u lutnika ale w zakładzie stolarskim mojego ojca.
Ale to nie było ważne. Ważna była muzyka, a klucz naszej podróży wyznaczało jedno słowo. Dżem.
Łezka z oczu popłynęła kiedy zobaczyłem to nagranie… Gdzieś tam pod sceną jestem ja 😉 Znajdziecie?
Ech… Rok po tym koncercie już opłakiwałem Ryśka…
Pamiętam dobrze ideał swój
Marzeniami żyłem jak król
Siódma rano – to dla mnie noc,
Pracować nie chciałem, włóczyłem sięZa to do puszki zamykano mnie
Za to zwykle zamykano mnie
Po knajpach grywałem za piwko i chleb,
Na szyciu bluesa tak mijał mi dzieńTylko nocą do Klubu „Puls”
Dżem session do rana tam królował blues
To już minęło, ten klimat, ten luz
Wspaniali ludzie nie powrócą,
Nie powrócą już!Lecz we mnie zostało coś z tamtych lat,
Mój mały, intymny, muzyczny świat
Gdy tak wspominam ten miniony czas,
Wiem jedno, że to nie poszło w lasDużo bym dał, by przeżyć to znów
Wehikuł czasu to byłby cud
Mam jeszcze wiarę, odmieni się los,
Znów kwiatek do lufy wetknie im ktośTylko nocą do Klubu „Puls”
Dżem session do rana tam królował blues
To już minęło, te czasy, ten luz
Wspaniali ludzie nie powrócą,
Nie powrócą już!