Straciłem hamulce. Dziwne to uczucie, kiedy po tak długim okresie chowania się za pikselkową laleczką w końcu wylazłem z jaskini i zaufałem. Z drugiej strony cieszę się, że zaufałem dopiero teraz. Warto było czekać. Ale najlepsze w tym wszystkim jest to, że dopiero dziś zrozumiałem, że moje wcześniejsze obawy można o kant d…y roztłuc. To cholernie pozytywny kop, którego nie zastąpi żadna nawet najidealniejsza animacja… Wakacje 2011 minęły bezpowrotnie, ale zostało mi po nich kilka naprawdę miłych wspomnień, uczucie ciepła dłoni, przytulenia i parę miłych fotografii. Tak nie było od lat…
Dzięki kochani, że mogliśmy się spotykać gdzieś w Polsce. Pomimo naszych obaw i wad. Liczę tylko, że los niejeden raz jeszcze postawi nas na swojej drodze 🙂 Najbliższa okazja już w październiku – przyjedziecie? 😀
Przepraszam, czy to Mała Mo.?
We własnej osobie, Paweł.
Cudnie było!
Super, cieszę się! 🙂